
„Nasz ogród się tworzy” – krótka relacja z powstania ogrodu przy szkole.
Kiedy to pierwszy raz padł pomysł, aby stworzyć z przedszkolakami na terenie szkoły ogródek bylinowy myślę, że nikt, absolutnie nikt, nie spodziewał się takich rezultatów.
Najpierw powstała szybka koncepcja zagospodarowania kwartału przy szkole, który planowaliśmy przejąć pod naszą akcję. Spotkaliśmy się w mniejszym gronie pod szkołą, aby przejść teren i oczami wyobraźni zobaczyć ogród. Zaplanowaliśmy dwa miejsca odpoczynku na łonie natury z ławeczkami oraz ścieżkę łączącą dwie strefy. Napotkaliśmy problem w postaci starej podmurówki ogrodzenia, szybko jednak powstał pomysł – zróbmy tu kamienną rzekę porośniętą falami roślin oraz drewniany mostek łączący ciąg komunikacyjny!
W jeden wieczór powstał prosty rysunek – koncepcja, która zbierała nasze wszystkie pomysły. Nie było czasu na zbyteczne szczegóły, wrysowano ścieżki, ławeczki, place i obszary pokryte roślinami. Sen z powiek spędzało pytanie jak to zrobimy i właściwie za co gdyż nasz budżet projektowy wynosił 0 złotych. Jak głosi jednak moje ulubione motto „Będziemy się martwić później”. Zwróciliśmy się z pytaniem do Rady Rodziców czy jest w stanie wesprzeć nas w podjętym działaniu. Otrzymaliśmy pełną aprobatę i zielone światło zarówno w kwestii zasobów ludzkich jak i drobnego wsparcia finansowego.
Kolejnego dnia, z samego rana spotkaliśmy się z Panią Dyrektor, która również przyjęła nasz pomysł
z pełną akceptacją i pozwoliła rozpocząć działania na objętym projektem terenie przy szkole. Poproszeni o wskazanie terminu zakończenia prac, wówczas jeszcze szacowaliśmy go na 15 listopada.
Bez głębszego zastanowienia przeszliśmy do najtrudniejszego etapu – fazy realizacji. Cały czas towarzyszyło nam olbrzymie podekscytowanie, radość i niedowierzanie że robimy ogród z pełnym rozmachem, lecz do końca nie wiemy dokąd nas ten projekt zaprowadzi i czy wszystko się uda.
Zwołaliśmy pierwsze spotkanie, aby uporządkować teren i przenieść istniejące drewniane rabaty w jedno miejsce. Z pomocą przyszło kilkoro rodziców i szybko poradziliśmy sobie z zadaniem.
Kolejnego dnia spotkaliśmy się w mniejszym gronie, aby przenieść projekt w teren za pomocą drewnianych palików i sznurka. Poszło nam na tyle sprawnie że…, łopaty poszły w ruch. Nie było to naszym planem tego dnia, ale pojawił się jeden tata z łopatą więc pomyśleliśmy „Czemu nie”.
Teren został przygotowany, przyszedł czas na zgromadzenie potrzebnego materiału. Rada Rodziców zakupiła grys kamienny oraz kostkę, która posłużyła za obramowanie dwóch placów. Firma Świat Granitu z pobliskiego Reptowa, poproszona o sponsoring, przywiozła wszystko za darmo na miejsce,
a od siebie dorzuciła paletę płyt granitowych, których użyliśmy na wykonanie ścieżek. W ramach działania Rady Rodziców dokupiliśmy cement pod kostkę oraz trochę ziemi pod kwiaty. Tym samym byliśmy prawie gotowi. Nie wspomnę o roślinach, najważniejszym elemencie, którego nie mieliśmy, ale to dalsza wspaniała część tej historii.
Jeszcze tego samego dnia popołudniu zwołaliśmy rodziców ze szkoły oraz grup przedszkolnych do pierwszej „poważnej”
akcji. Przyszło sporo ludzi, nie spodziewaliśmy się, że tak wiele osób zaoferuje pomoc. A może nie nazywajmy tego pomocą, bo trzeba sobie jasno powiedzieć, byli to ludzie którzy podchwycili ideę i włączyli się w nią pełnym sercem i zaoferowali swój czas. Przecież to wszystko ostatecznie tworzyło się dla dzieci. Pierwsze prace były najtrudniejsze, trzeba było wykonać opaskę z kostki, rozłożyć geowłókninę, wysypać grys. Były do rozłożenia i wypoziomowania z gruntem ciężkie granitowe płyty – masa pracy. Jeden z rodziców z pełnym poświeceniem, przez cały czas na kolanach układał kostkę, kilka mam rozkładało granitowe płyty obkopując staranie każdą z nich, niejeden brukarz byłby zawstydzony, tak profesjonalnie nam szło. W pewnym momencie jeden z rodziców, który na co dzień trudni się pracami brukarskimi przybył nam z odsieczą, ratując nas spalinowym wozidłem, dzięki któremu sprawnie zawieźliśmy grys na miejsce docelowe. Ostatnie szlify w ogrodzie były wykonywane po ciemku! Szczęśliwi, umęczeni, ze szpadlami i taczkami na autach wróciliśmy do domów aby wkrótce spotkać się ponownie.
Poprosiliśmy rodziców i uczniów o przynoszenie do 11.10 roślin, bylin i cebulek kwiatów do posadzenia w naszym szkolnym ogrodzie. Przygotowaliśmy plakat i spot reklamowy na Facebook’u Rady Rodziców. Wiedzieliśmy, iż rośliny nie mogą za długo czekać z sadzeniem i akcję musimy przeprowadzić sprawnie. Jednocześnie nasz spontaniczny projekt, nie zakładał konkretnych gatunków roślin, podeszliśmy do tematu w sposób całkowicie eksperymentalny. Posadzimy i rozplanujemy co będzie. Martwił jedynie fakt, że roślin może nie być wystarczająco dużo. I tu znowu przybyły nam z pomocą lokalne firmy. Zadzwoniliśmy do rodzinnej firmy Kwiatoland z Kobylanki z pytaniem, czy są w stanie podarować nam jakieś rośliny. Nie oczekiwaliśmy wiele, a jeszcze tego samego dnia odebraliśmy cały bagażnik bylin
i traw. Radość nasza była niewypowiedziana. Dodatkowo, jedna z mam zwróciła się o podarowanie roślin do szkółki drzew i krzewów ozdobnych Polskie Choinki z Redostowa. Z wielkim entuzjazmem obdarowali nas równie hojnie pięknymi trawami i różami.
Kolejnego dnia, jak zwykle już o 17 ruszyliśmy do pracy. Należało rozstawić otrzymane rośliny tak, aby komponowały się odpowiednio, a następnie wszystko posadzić. Tu należy wspomnieć bezwzględnie o tym co się wydarzyło, gdyż nie można przejść obok tego obojętnie. Na miejsce ogrodu przybyła masa ludzi, wszyscy gotowi do pracy. Jest to niesamowite że, potrafimy tak wspólnie i solidarnie zrobić coś razem! Był to wspaniały czas rozmowy, żartów i ciężkiej pracy. Przyszły do pomocy także starsze dzieci z naszej szkoły w ramach prac wolontariatu. Równo z dorosłymi ciężko pracowały z taczkami i łopatami. Część z nich zajęła się młodszymi dziećmi tak, aby ich rodzice mogli spokojnie pracować. Wielki szacunek dla nich. Może ciężko w to uwierzyć, ale prawie wszystko zrobiliśmy do końca, łącznie ze ściółkowaniem rabat. I tu pojawia się kolejny ciekawy wątek w sprawie, gdyż podczas naszej pracy w powietrzu unosiło się i pachniało kakao. Wszystko to za sprawą szczecińskiej fabryki Gryf S.A., która ofiarowała nam łuskę kakaowca. Jest to materiał który powstaje jako odpad z produkcji, a stanowi jednocześnie idealny materiał do ściółkowania, użyźni a glebę i poprawia jej strukturę.
Następnego dnia wszystkie prace były na ukończeniu, zostało nam uporządkować plac budowy i wprowadzić ostatnie szlify oraz czekać na elementy wyposażenia naszego ogrodu, gdzie przygotowaniem ławeczek zajęła się firma Transpol Andrzej Harwas z Wielgowa, a mostek obiecał kolejny sponsor pozostający anonimowy.
Kończąc nasz krótki reportaż z akcji, trzeba sobie powiedzieć jasno: nawet nam się nie śniło stworzyć to, co się stworzyć udało. Pamiętajcie również NASZ OGRÓD SIĘ TWORZY i na pewno jeszcze o nas usłyszycie. Kto wie czy nie zaplanujemy dalszych działań! Najważniejsze, aby dzieci mogły spędzać czas w przyjaznym dla nich otoczeniu, pośród drzew, krzewów i bylin. Poznawać ich sezonową zmienność
i uczyć się dbać o przyrodę.
Z tego miejsca pragniemy podziękować WSZYSTKIM!
– Dyrekcji Szkoły i Radzie Rodziców
– naszym sponsorom: Świat Granitu Sp. z o. o. z Reptowa, Kwiatoland – Ogrodnictwo Kwaśnych
z Kobylanki, firmie Polskie Choinki z Redostowa, PPC Gryf S.A. ze Szczecina, firmie Transpol Andrzej Harwas oraz sponsorom anonimowym.
– rodzicom, którzy zaangażowali się w pracę przy ogrodzie, transport kamieni, łuski.
– rodzicom, dzieciom oraz nauczycielom którzy przekazali rośliny i cebulki.
– dzieciom klas starszych, które realizowały prace wolontariatu oraz maluchom z przedszkola, które również sadziły roślinki z rodzicami.
Piękny to był czas! Dziękujemy!